W czwartek rano potwierdziły się informacje, które od kilku dni krążyły w mediach. Małgorzata Rozenek-Majdan, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego show-biznesu, zdecydowała się szczerze opowiedzieć o sprawie, która od dawna budziła ciekawość widzów i fanów.
Chodzi o jej charakterystyczny, rozpoznawalny z daleka głos, który od lat jest tematem wielu komentarzy w mediach społecznościowych.
Choć dla wielu jej barwa głosu stała się znakiem rozpoznawczym, sama gwiazda długo nie zdawała sobie sprawy, że brzmi inaczej niż większość osób.

W rozmowie z magazynem Viva! Rozenek-Majdan wyznała, że przez większą część życia nie miała pojęcia o wyjątkowości swojego głosu. Dopiero praca w telewizji, pierwsze nagrania i reakcje widzów sprawiły, że zaczęła przyglądać się temu bliżej. Początkowo sądziła, że chodzi o stres, tremę lub błędy techniczne podczas nagrań. Jednak z czasem uwagi o jej głosie zaczęły się powtarzać, a w sieci pojawiły się liczne komentarze. Część osób uważała jej głos za uroczy i niepowtarzalny, inni mówili o jego „dziwnym” lub „nosowym” brzmieniu.
Celebrytka postanowiła w końcu skonsultować się z lekarzami specjalizującymi się w diagnostyce narządów mowy i głosu. Wynik tej wizyty ją zaskoczył – okazało się, że ma nietypową budowę strun głosowych, która w dużej mierze decyduje o tym, jak brzmi jej głos. Co ciekawe, to nie jest przypadłość czy wada – to po prostu cecha anatomiczna, którą Małgorzata odziedziczyła po rodzinie swojego ojca. Jak zdradziła w wywiadzie, wszystkie siostry jej taty mają bardzo podobny ton głosu, co potwierdziło przypuszczenia lekarzy o genetycznym podłożu tej cechy.
Rozenek-Majdan przyznała również, że kiedyś próbowała zmienić swój sposób mówienia, uczęszczając na zajęcia z emisji głosu i logopedii. Jednak mimo wysiłków, jej głos zawsze wracał do naturalnego brzmienia. „Nie wiedziałam, że mam dziwny głos, dopóki nie zaczęłam pracować w telewizji. Wtedy ludzie zaczęli mi to mówić. Teraz już wiem, że rzeczywiście mam taki głos, ale nic z tym nie mogę zrobić. Próbowałam, ale to po prostu część mnie” — powiedziała otwarcie w rozmowie.
Gwiazda dodała też z humorem, że czasem porównuje się do polityczki Joanny Senyszyn, znanej z charakterystycznego, lekko chropowatego tonu. „Może mamy coś wspólnego? Może też to kwestia genów” — zażartowała Małgorzata.
Dla Rozenek-Majdan temat głosu to dziś nie powód do kompleksów, lecz część jej wizerunku. Jak sama podkreśla, zrozumiała, że autentyczność jest w mediach największą wartością, a jej naturalny sposób mówienia stał się jednym z elementów, które ją wyróżniają. „Nie staram się już niczego udawać. Taka jestem — z takim głosem, z taką energią. I myślę, że ludzie to czują” — podsumowała.
Choć dla niektórych temat może wydawać się błahy, historia Małgorzaty Rozenek-Majdan pokazuje, jak nawet drobny szczegół, taki jak barwa głosu, może stać się częścią medialnego wizerunku i tożsamości. A diagnoza, którą usłyszała od lekarzy, przyniosła jej nie tylko ulgę, ale i większe zrozumienie samej siebie.