KIEDY SERCE NIE SŁUCHA ROZUMU
Mówi się, że miłości nie da się zaplanować. Pojawia się tam, gdzie nie powinna, w najmniej odpowiednim momencie, często z najmniej właściwą osobą. Podobnie jest z pożądaniem – tym nagłym, silnym przyciąganiem, które potrafi zagłuszyć zdrowy rozsądek, zasady i wartości, w które szczerze się wierzyło.
Romans z żonatym mężczyzną dla wielu osób jest oczywistą granicą nie do przekroczenia. Obrączka na palcu, zdjęcia rodziny w telefonie, opowieści o dzieciach – to powinien być sygnał „stop”. A jednak w prawdziwym życiu nie zawsze wszystko jest takie proste.
Kobiety, które decydują się na związek z zajętym mężczyzną, rzadko są po prostu „tą złą stroną”. Częściej są to osoby z emocjami, historią, swoimi brakami i nadziejami. Czasem wchodzą w romans świadomie, czasem dowiadują się o żonie dopiero po czasie. Zostają z nimi emocje, które nie mieszczą się w prostych ocenach.
SIŁA ZAKAZANEGO – ADRENALINA I DRESZCZYK EMOCJI
Jedna z kobiet, nazwijmy ją Jenny, opowiadała, że od początku wiedziała, że on jest żonaty. Nie szukała związku, nie marzyła o wspólnej przyszłości, ale czuła ogromne przyciąganie. Najbardziej kusiło ją właśnie to, że „nie wolno”. Ukryte spotkania, tajemnice, wiadomości wysyłane o dziwnych godzinach – to wszystko sprawiało, że serce biło szybciej.
W jej opowieści było bardzo mało romantycznych uniesień, a dużo adrenaliny. Mówiła wprost: to było jak gra z własnymi granicami. Wiedziała, że to nie potrwa długo, ale to doświadczenie zapisało się w niej na długo, właśnie przez swoją intensywność.
Takie historie pokazują, że czasem kobieta nie szuka miłości, tylko emocji. Zakazany owoc naprawdę smakuje mocniej. Problem w tym, że po tym „smaku” często zostaje gorzki posmak – poczucie winy, wstyd, pytanie: „co ja sobie myślałam?”.
KIEDY PRAWDA WYCHODZI NA JAW ZA PÓŹNO
Inna kobieta, Colby, przeżyła coś zupełnie innego. Poznała mężczyznę, który wydawał się wolny. Spędzali razem czas, planowali wspólne wyjazdy, rozmawiali do późna w nocy. Wszystko wyglądało jak normalny początek związku, aż do chwili, gdy przypadkiem trafiła w jego telefonie na zdjęcia ze ślubu.
Opis tego momentu był druzgocący. Szok, poczucie oszukania, wstręt – nie tylko do niego, ale też do samej siebie. „Jak mogłam nie zauważyć? Dlaczego uwierzyłam we wszystko tak łatwo?” – zadawała sobie te pytania bez końca.
Takich historii jest więcej, niż się wydaje. W czasach, gdy można ukryć wiele rzeczy za ekranem telefonu, podwójne życie nie jest aż tak trudne do zorganizowania. Kobieta, która nie wie o istnieniu żony, nie jest „tą, co rozbija małżeństwo”. Jest ofiarą kłamstwa.
Praktycznie patrząc, warto być wyczuloną na pewne sygnały. Jeśli on nigdy nie może zadzwonić wieczorem, jeśli znika na weekendy, jeśli unika zdjęć i wspólnych wyjść – to nie musi, ale może być czerwona flaga. A jeśli nagle okazuje się, że jednak jest żonaty, to nie twoja odpowiedzialność, że uwierzyłaś w historię, którą celowo przed tobą ukryto.
NADZIEJA, ŻE ON ODEJDZIE – NAJTRUDNIEJSZA ILUZJA
Vivian przez dwa lata żyła w przekonaniu, że „to tylko kwestia czasu”. On obiecywał, że odejdzie od żony. Mówił, że w domu już od dawna nic ich nie łączy, że są razem tylko „na papierze”, że robi to dla dzieci, kredytu, świętego spokoju. Każdy nowy miesiąc miał być tym ostatnim.
To, co ją trzymało, to nadzieja. Nadzieja, że w końcu będzie „tą jedyną”, że on wreszcie się odważy, że ich miłość wygra. Z czasem to nie był już tylko romans, ale emocjonalne uzależnienie. Im dłużej trwało czekanie, tym trudniej było odejść, bo miała wrażenie, że „już tyle zainwestowała”.
Dopiero gdy zdała sobie sprawę, że od dwóch lat słyszy dokładnie te same zdania, zaczęło do niej docierać, że nie jest priorytetem. Miał czas na spotkania, miał czas na obietnice, ale nigdy nie miał czasu na realną decyzję.
To bardzo częty schemat. Jeśli ktoś przez długie miesiące lub lata obiecuje, że „odejdzie niedługo”, a nic realnie się nie zmienia, warto zadać sobie bardzo brutalne, ale uczciwe pytanie: czy to na pewno jest przyszłość, na którą zasługuję?
WYGODNE USPRAWIEDLIWIENIA, KTÓRE USYPIAJĄ SUMIENIE
Romans z żonatym mężczyzną prawie zawsze rodzi konflikt wewnętrzny. Żeby jakoś z nim żyć, wiele kobiet tworzy sobie usprawiedliwienia. Raquel mówiła: „skoro ja jestem mężatką i on jest żonaty, to oboje jesteśmy winni po równo, więc nikt tu nikogo nie wykorzystuje”. W ten sposób rozkładała ciężar odpowiedzialności na dwie strony, żeby mniej czuć swój.
Kerri powtarzała: „to on za mną biegał, to on mnie gonił, ja tego nie chciałam, więc to jego wina”. Przerzucanie całej odpowiedzialności na drugą osobę dawało jej chwilową ulgę, ale gdzieś w środku wiedziała, że to nie jest cała prawda.
Z kolei Claire wplątała się w romans przez głupi zakład na imprezie. Na początku wszystko miało być żartem, niewinnym flirtem. Skończyło się na przekroczeniu granicy, której wcześniej była pewna. Później mówiła, że najgorsze nie było to, co zrobili, ale to, że długo udawała przed sobą, że „to nic takiego”.
Te historie pokazują, jak sprytne potrafi być nasze własne sumienie. Zamiast słuchać tego cichego głosu w środku, próbujemy go zagłuszyć logicznymi argumentami, żartem, porównywaniem się do innych. Problem w tym, że ten głos prędzej czy później i tak wraca.
CENA ZAKAZANEGO UCZUCIA – CO ZOSTAJE W SERCU
Sarah przyznała szczerze, że romans z żonatym mężczyzną zostawił w niej ogromny ciężar. Czuła, że przyczyniła się do rozpadu cudzego małżeństwa, ale jednocześnie miała wrażenie, że zgubiła samą siebie. Zdecydowała się zakończyć tę historię, ale długo potem mierzyła się z poczuciem winy, wstydu i lęku przed nowymi relacjami.
To może być bolesna lekcja, ale wciąż lekcja. Niektóre kobiety po takich doświadczeniach idą na terapię, pracują nad swoimi granicami, uczą się mówić sobie „nie” tam, gdzie kiedyś mówiły „jakoś to będzie”. Patrząc z boku, łatwo oceniać. Jednak z perspektywy osoby, która była w środku, wszystko wydaje się o wiele bardziej skomplikowane.
Jeśli kiedykolwiek byłaś w podobnej sytuacji, ważne jest jedno: możesz wyciągnąć z tego wnioski i pójść dalej. Nie musisz do końca życia definiować siebie przez ten wybór. To część twojej historii, ale nie cała ty.
Romans z żonatym mężczyzną prawie nigdy nie jest „niewinną przygodą”. Częściej zostawia blizny – zarówno w małżeństwie, które zostało zdradzone, jak i w sercu kobiety, która była „tą trzecią”. I choć każda historia jest inna, jedno łączy je wszystkie: emocje, które są pełne sprzeczności, oraz pytanie, czy naprawdę było warto.